Ta strona została uwierzytelniona.
Razem daleko, i razem znów blizko
Byłeś... Chcę witać, wyciągam ramiona,
Chcę objąć ciebie, — i nagle, ze zgrozą,
W uścisku moim cień czuję, co kona...
Ten boski, słodki sen, który lat tyle,
Tyle żywiłam serca mego biciem,
Rozwiał się w spazmie szalonego strachu,
Rozwiał się w zgrozie — sen, co mi był życiem!
A gdy mnie chciałeś pocałować w usta,
Nagle, ponad ten widnokrąg ponury,
— Niby warg czerwień i krwi pełna chusta, —
Spuszczać się jęły owe straszne chmury...
I jakiś wielki zakaz uroczysty,
Z tych pól niepłodnych wzniósł się między nami,
Wśród przerażenia niebiosów i ziemi...
— A tak, ust moich nie tknąłeś ustami.