Strona:PL Na drogach duszy.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A w łonie kościoła powstaje zwolna dogmat, że kobieta jest nawet gorszą od szatana. Jedno koncylium po drugiem łamie i druzgocze wpływ kobiety, wyrzuca ją z nawy kościoła do przedsionku, aż wreszcie powstaje pytanie, czy kobieta w ogóle ma duszę, bo pismo święte nic nie mówi o duszy, gdy Bóg Ewę tworzył.
»Z wszystkich wędek — mówi Marbodiusz — jakie szatan na ziemię zarzuca, najgorszą jest kobieta: Femina, triste caput, mala stirps, vitiosa propago, plurima quae totum per mundum scandala gignit.«
Teraz rozpoczyna się cały szereg stuleci — nie biorąc w rachubę komicznej erotomanii dziecinnych trubadurów — szereg stuleci najzapalczywszej nienawiści przeciwko kobiecie.
To już nie kościół sam, co kobietę z swego łona wyrzucił, to przedewszystkiem ów tajny związek najpotężniejszych ludzi, jakich średnie wieki wydały, ludzie jak Kunrath, Raymond Lulle, Corneliusz Agrippa, Paracelsus, Janus de Villiers...
Mag wstydził się swego pochodzenia od Adama, który stracił wskutek związku z kobietą swoją świętą godność maga; jego praojcem jest Samyasa, który spełnił ciężką ofiarę płciowej kopulacyi, aby spłodzić wspaniałe pokolenie magów. Magowi nie wolno dotknąć się kobiety, bo obcowanie z kobietą oznacza utratę nieśmiertelności, zanik boskich sił, upadek i hańbę.
I otóż powstaje kobieta w całej swej strasznej zemście: czarownica, kapłanka szatana, twórczyni świętokradztwa i bluźnierstwa, wściekła hyena w postaci Necato lub Magdaleny Bavent, co już samym oddechem, który wyziewała, zarażała klasztory grzechem, rozpustą, opętaniem i sabbathem.
W końcu siedmnastego stulecia rozpasała się kobieta, przez dyabła opętana, w całej swej piekielnej potędze. Zaszczepia zarodki zgnilizny i jad weneryczny w całym świecie: w Versaille i w Watykanie, w klasztorach i dworach książęcych. Wyniszcza szlachtę i kler. W białe południe odprawia czarne msze w kościołach, Bogu poświęconych. Jest metresą Baphometa i równocześnie Króla-Słońca. Nie zna świętokradztwa, któregoby nie popełniła, nie zna błota, w któremby się nie tarzała z dziką radością.