Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chylnie patrzy na to uczucie i przyjmuje z tkliwością me wyznania; tymczasem, ojcu zachciewa się stawać w poprzek naszej miłości swemi pretensjami!
Jakób. Źle robi, to pewna.
Kleant. Czyż nie wstyd w jego wieku myśleć jeszcze o małżeństwie? Czy jemu przystało odgrywać czułego kochanka? czyż nie powinien zostawić młodszym tej roli?
Jakób. Ma pan słuszność. To są kpiny! Pozwól pan, bym mu rzekł dwa słowa. (Do Harpagona). No cóż, syn nie jest taki pomylony jak pan twierdzi, mówi wcale roztropnie. Powiada, że świadom jest szacunku jaki panu jest winien; uniósł się jedynie w pierwszym zapędzie, ale obecnie gotów jest poddać się pańskim rozkazom, byleby pan zechciał się z nim lepiej obchodzić i dać mu za żonę osobę wedle jego gustu.
Harpagon. Ach, jeśli o to chodzi, powiedz mu, Jakóbie, że w ten sposób wszystko może uzyskać, i że, wyjąwszy Marjanny, zostawiam mu zupełną swobodę wyboru.
Jakób. Niech mi pan pozwoli z nim pogadać. (Do Kleanta).[1] Widzi panicz, ojciec nie taki uparty, jak pan sobie wyobraża; powiedział, że tylko zuchwalstwo pańskie doprowadziło go do wściekłości, tylko sposób postępowania panicza mu się nie podoba; ale gotów jest zezwolić na to czego pan pragnie, bylebyś pan wszedł na drogę zgody i okazał całą powolność, uszanowanie i pokorę, jakie syn powinien jest ojcu.

Kleant. Ach, Jakóbie, możesz go zapewnić, że, byleby mi oddał Marjannę, znajdzie we mnie zawsze najuleglejszego syna, i że nigdy nic nie uczynię przeciwko jego woli.

  1. Pod żartobliwą postacią, scena ta zawiera wiele prawdziwych rysów takich zawodowych »jednaczy«. Fredrowski p. Jenialkiewicz (Wielki człowiek do małych interesów) mógłby w podobny sposób godzić zwaśnionych.