Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Covielle. No, ale to pan przyzna, że jest najkapryśniejszą istotą pod słońcem.
Kleont. Tak, jest kapryśna, przyznaję, ale wszak piękności wszystko jest do twarzy, i wszystko można darować za tyle powabu.
Covielle. Skoro więc tak rzeczy stoją, widzę że pan ma zamiar kochać ją stale i niezmiennie.
Kleont. Ja? raczej umrzeć! pragnę odtąd nienawidzić tyle [1], ile poprzednio kochałem.
Covielle. Jakże pan tego dokaże, skoro posiada w pańskich oczach same doskonałości?
Kleont. Tem chlubniejszą będzie zemsta; przez to właśnie chcę dowieść hartu mego serca, iż ją znienawidzę i porzucę, mimo że jest dla mnie najpiękniejszą, najmilszą i najpowabniejszą pod słońcem. Otóż i ona.

SCENA DZIESIĄTA [2]

LUCYLLA, KLEONT, COVIELLE, MICHASIA


Michasia do Lucylli. Co do mnie, doprawdy, trzęsę się z oburzenia.
Lucylla. To nic innego, tylko to co ci mówię, Michasiu. Ale otóż i on.
Kleont do Covielle’a. Nie odezwę się nawet.
Covielle. I ja za panem.
Lucylla. Co się stało, Kleoncie, o cóż ci chodzi?
Michasia. Co ci dolega, Covielle?
Lucylla. Co za zmartwienie cię dręczy?
Michasia. Cóż za humory cię napadły?
Lucylla. Czyś zaniemiał, Kleoncie?

Michasia. Czyś mowę stracił Covielle?

  1. Nienawidzić tyle... Rzecz prosta, że, w tej wesołej komedji, owych wielkich słów nie trzeba brać zbyt serjo.
  2. Scena X. Duet pana i sługi zmienia się w kwartet, znów prowadzony jakby muzycznie, z ożywieniem i wdziękiem.