Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym wyznaniowcem, a, chcąc być człowiekiem uczciwym, nie może udawać wyznaniowca i uchodzić za niego w oczach innych ludzi.

ROZDZIAŁ 5.
Moje zerwanie z Kościołem nietylko de facto, ale także de jure.
Pobudki do otwartego wystąpienia z Kościoła.

Przytaczam niektóre swoje oświadczenia, obowiązujące mię do wyciągania z nich koniecznych konsekwencji.
„Stosując swój sposób traktowania spraw wyznaniowych, uważałbym za właściwe radzić wszystkim żydom, którzy przestali wierzyć w nakazy swego wyznania, ażeby, o ile nie są przekonani o wyższości czy to katolicyzmu, czy też jakiego innego wyznania, nie zmieniali urzędowo wyznania na wyznanie, ale tylko ażeby po prostu występowali z gminy wyznaniowej żydowskiej i ogłaszali się za bezwyznaniowych. Taką samą radę daję ludziom, figurującym w spisach ludności jako katolicy lub też jacy inni wyznaniowcy. Jeżeli przestali wierzyć, jeżeli nie uznają dogmatów swego rzekomego wyznania i jeżeli nie chcą uprawiać kłamstwa i obłudy, powinni otwarcie wykreślić się z listy wyznaniowców i przejść do bezwyznaniowców. Należy mieć odwagę do walki o swe najświętsze prawa”. („Przechrzta i neofityzm z przyległościami”. „M. W.“ 1924. Nr. 12, str. 9).
„Do tego lub owego zrzeszenia wyznaniowego człowiek może należeć szczerze i uczciwie tylko o tyle, o ile sam w głębi duszy uznaje siebie za wyznającego zasady tego wyznania. Jeżeli zaś żadne z istniejących wyznań go nie zadawalnia, ma on nietylko prawo, ale także obowiązek wobec państwa i współobywateli ogłosić się za bezwyznaniowego. Udając takiego lub innego wyznaniowca, a nie będąc nim w samej rzeczy, człowiek staje się publicznym kłamcą, obłudnikiem i oszustem.
„Ludzie, zmuszający nas do udawania, ludzie, nie uznający bezwyznaniowości, ludzie nie chcący między innemi uprawnić statutu gminy bezwyznaniowej, każą obywatelom wolnej