Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 02.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ordynata. Od niej dowiedziała się Stefcia, że te pokoje zamieszkiwała niegdyś ordynatówna Idalja, ale że teraz pan ordynat kazał je zupełnie odnowić.
Staruszka ze swemi ukłonami i minami robiła wrażenie damy dworu i czuła się bardzo przejętą nową rolą przy narzeczonej ordymata.
Stefcia zjednała sobie jej sympatje, ale Szalusia szepnęła na ucho kamerdynerowi, że panienka niebardzo widać z jasnych pochodzi, bo nie jest wcale dumna. Andrzej kiwnął głową przecząco i odrzekł z przekonaniem:
— Co tam pani mówi! Zaraz jaśniej zrobiło się w zamku, jak ona przyjechała. Pan ordynat szukał, szukał i znalazł nie żadną hrabiankę, ale za to śliczności.
— Oj, co to, to prawda! — potwierdziła stara ochmistrzyni.
Służba zamkowa była zupełnie zadowolona ze Stefci.
Pan Rudecki nie mniej czuł się zadowolony z Głębowicz, ale był trochę przestraszony. Przyszły zięć przerażał go bogactwem, zamek olśnił. Podobny przepych widywał stary obywatel zagranicą, jako student, zwiedzając arcyksiężęce pałace, lecz bezpośrednio zetknął się z nim pierwszy raz.
I tu miał zostawić córkę.
Lęk jakiś dziwny przygniatał go.
— Czy to nie będzie złocona klatka, bogata, ale dumna, nie swojska? — myślał chwilami.
Patrząc na córkę, na jej dystynkcję, wdzięk i swobodę, z jaką obracała się wśród tego przepychu, miał pewność, że jest stworzoną do wspaniałych ram. Magnaterja zamku i magnaterja osób nie krępowały jej. Czuła się swobodną tak samo, jak w skromnych ścianach rodzinnego domu. Była nawet rozkoszniejszą, nosiła w sobie jakąś cechę wyłączną, jakby otaczający ją luksus i pyszne Głębowicze słusznie należały się jej wytwornej naturze.
Tego samego zdania były obie księżne, pan Maciej — i cieszyli się. Stefcia potrafiła ich zadowolić. Nawet książę Franciszek i hrabina Morykoniowa przekonali się do niej. Nie mogli jej darować jedynie nazwiska. Hrabina w liście do męża wzywała go, aby przyjechał, nadmieniając, że Stefcia jest zupełnie „możliwa“ i że pomimo względów, jakiemi ją obsypuje ordynat, elle connait son role. Hrabina w ten sposób tłomaczyła pewien chłód Stefci względem siebie. Dziewczyna uprzejma dla wszystkich, z hrabiną postępowała sztywniej i unikała jej, czując głęboką niechęć tej damy do siebie.
Dnie, spędzane w gościnnym zamku głębowickim, sprawiały wszystkim wiele przyjemności. Ordynat wspaniale przyjmował narzeczoną. Nie przeszkadzało mu to jednak w pracy. Sam w pojedynczych saneczkach, zaprzężonych w szpic, czasem konno, objeżdżał folwarki, odwiedzał fabryki i instytucje majątkowe. Parę godzin dziennie w urzędowem biurze przyjmował raporty od administracji, załatwiał interesantów, wysyłał listy i telegramy. Nie przestawał być czynnym, pisał artykuły społeczne i różne programy. Do lasów odbywali wspólne kuligi, bo sanna trwała ciągle. W pałacyku stylowym, wśród głuchego boru, ordynat urządził raz przyjęcie dla swych gości. W czasie obiadu o zmroku wieczornym, dookoła pałacyku płonęły na śniegu ogniska, podsycane przez gajowych, którzy popisy-