Strona:PL Miciński - W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NIEZNANY: Nikefor — wódz.
(Wchodzi kilku morderców z powrozem i nożami)
TEOFANU: Przysłani przez Bringasa, aby Cię oślepić — (Nikefor nie słysząc, patrzy w Teofanu, która kryje się zasłoną) Nie mogę zrzucić zasłony, bo mnie spotkają oszczerstwa — uciekaj! (Nikefor nieruchomy, mordercy czają się. Bazilissa Teofanu zrzuca zasłonę).
TEOFANU: Precz! jam Bazilissa! (mordercy się cofają) Uciekaj, Nikeforze — tu jest, zaprawdę, olbrzymi grzech ziemi — Bizancjum!
NIKEFOR: Idę bronić mej nieszczęsnej Ojczyzny!
(odchodzi)
(zasłona spada).