Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo „wszystko co istnieje — warte jest aby poszło do dna“.
Milczy syn dziwowej krainy, mający wykrętną myśl tego co walczył z Minotaurami— mający serce płaczące rosą.
Milczy on, gładząc limby.
Przygląda się tańcu elfów niewidzialnych. Milczy, bo czuje, ze my słuchamy. Lecz patrzcie, nie dba o nas!
My jesteśmy dla niego tylko liśćmi, które wiatr za chwilę utopi w czarnych piekielnych jeziorach śmierci.
Mówi ze sobą twór tych wielkich krain Jasnowidzącego.
Nie dowierzajmy jego słowom łagodnym, uspokojonym: ręka jego nieświadomie zakreśla na korze kilkusetletniej limby znak straszny zgonu.



— Nazwę się przed wami Arjaman. Jestem rybakiem, który w morzu poławia. I przepływam w barce wśród mroków ciemnej nocy, iskrząc kagankiem, wabiącym rekiny pod skalistymi zrębami Tatr: na harpunie mojej nieraz znajduję dziwa, o których ludzie nie wiedzą, chodzący tylko lądami. Jam rybak monstrów, zaiste osamotniony, lecz nie pragnę niczego nad to, izby duchy jawiły się mi nadal, ślepiąc piorunami, a morze aby szumiało wiecznie, t. j. aż poza kres mogiły, moim dwojgu dzieciom i mnie.
Teraz Wam opowiem zupełnie o czem innem. Jestem nieumiejętny w opowiadaniu, zresztą nikogo z moich nie widząc, mówię jedynie do skał i do paru limb, które nademną się kłonią, do brunatnej leśnej ziemi, na której przed chwilą tak tłukłem głową.
Nie myślcie, że opowieść ma będzie smutna: niczego nie znoszę mniej, niż rozpowiadanej boleści.
Owszem, rozraduję moje serce i wraz ze mną Wy,