Strona:PL Miciński - Nietota.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zmęczony nie chciał już patrzeć na zjawy historyczne: widział jasno, iż tylko wydobycie nowej, prostej, głębokiej prawdy życia zdoła nieszczęsny naród w jego tułaczce po pustyni przywieść do Ziemi Obiecanej mądrości, pracy i harmonii.
Mag Litwor nie chciał poruszyć jeszcze całą ręką strun w duszy Arjamana, który miał w sobie spuściznę nieświadomą wiekowego cierpienia: Polak w młodości, jak wieloryb w czasie burzy rzucony na skałę, wyżłabia cały bok — i z tą krwawą rzeką płynie w coraz ciemniejszych głębinach. — —
Mrok nocy zakrył im góry Ornaku.
Wypływają z wielkiej zatoki — morze pełnym przypływem napełniało ją, zaś odbite fale tworzyły jeden za drugim trójkąty zderzających się i niebezpiecznych mocy.
Mag Litwor nakierował łódź naukos fali, idącej z wprost — największej.
Arjaman skrócił żagiel — wtem druga fala nadchodzi z boku — łódź obróciła się do niej pod kątem i została zalana tylko jej grzywą. W tejże chwili Arjaman czuje, że mu serce zastyga, bo oto fala, nalatująca z tyłu, wściekłym naporem gruchnęła w łódź.
Myśli, że to już koniec —
lecz Mag Litwor nietylko znał się na burzach duszy — niesłychanie błyskawicznym ruchem wykręcił ster i skręcił żagiel drugi, tak, że łódź znajduje się znowu w ukosie do fali.
To ocaliło, wyśmignęła, cała zapełniona żółtymi bursztynami jeszcze dyszących, jak żywe, pian.
Na Arjamanie, który kochał żywioł („żywioł oczyszcza“) i rozumie żeglarstwo, umiejąc w łodzi o zakrytym pomoście przepływać nawet wir przy Muraniu —