Przejdź do zawartości

Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Antoś. Uchowaj Boże! Byliśmy przedtem jak najlepiej ze sobą.
Stroińska. To dziwne. (Rozmawia z nim w głębi po cichu).
Flora (zatrzymując się przed obrazem). A! jaki przepyszny w tonie! Patrz-no, Lorciu!
Laura (zbliżywszy się). Prawda. Co za szalona orgja tonów. (Do Jabczyńskich, idących w tę stronę). Panowie nie widzieliście jeszcze?
Symforjan (z galanterją). Co takiego? (Staje przed obrazem). A, bardzo ładny — drugi Matejko.
Tymoteusz. Ja, żebym się na głowę postawił, tobym takiego nie namalował.
Łapiszewski (wchodzac między nich). Co tam macie takiego? A, landszaft.
Flora (wybuchając śmiechem). Ależ, ojcze, to przecież portret.
Laura. Pani Stroińskiej.
Łapiszewski (dotykając się prawie nosem). A, prawda, teraz widzę. Ten nos, oczy — uderzające podobieństwo.
Flora (z powagą znawcy). Mniejsza o podobieństwo, ale co za poczucie koloru, jaki świetny impresjonizm. (Do zbliżającego się Antosia, podając mu rękę z góry). Kolego, pozwól sobie powinszować. (Wskazuje na portret). Arcydzieło.
Antoś (śmiejąc się, zdziwiony). Pani chyba żartuje. Toż tu jeszcze nic niema. Zaledwie podmalowane same kleksy.
Flora. To właśnie. Ja na miejscu kolegi, nie zmie-