Strona:PL Michał Bałucki-Zaklęte pieniądze.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dniki. Tam kryli się zbójniki przed żandarmami, a w potrzebie to po świerkach, co rosną na ścianach wąwozu, umieli się spuszczać na dół jak po drabinie.
— Czy to tu twój tatuś poszli ?

— A kto go wie? Może.

Skała Sowa i góra Pyszna.

To powiedziawszy, włożył dwa palce w usta i świsnął przeraźliwie, donośnie raz i drugi, a potem przestał i czas jakiś nasłuchiwał.
— Nie ma go — rzekł — boby się był odezwał.
Naraz gdzieś za górą odezwał się podobny gwizd i echo powtórzyło go razy kilka.