Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ta babka — pomyślał Eustachy — ale zjesz djabła, jeżeli ci się uda.
Urzędnik wręczył obom paszporta.
— No, szczęśliwej podróży panie baronie — odezwał się Eustachy zabierając się do wyjścia.
— Nawzajem — odrzekł baron.
Po wyjściu z biura pan Eustachy prowadził taki monolog:
— Przysiągłbym, że baronek zwietrzył posag; ale nic z tego kochasiu, wysadzę cię, jak z siodła. Panna Pelagia chybaby oczów nie miała, żeby taką ruinę przeniosła nademnie. Trzeba go tylko będzie uprzedzić. Jutro zaraz wyjeżdżam.
W kilka minut potem baron wychodząc z biura paszportowego tak rozumował:
— No, teraz o majątku panny Pelagii ani wątpić. — Eustachy musi wiedzieć coś pewnego, skoro się tak rączo bierze do rzeczy. Nie dajmy mu się uprzedzić. — Jutro zaraz w drogę, zwłaszcza, że po jutrze mam termin wypłaty wekslu. — Nie głupim czekać. — Zapłacę z powrotem z posagu najdroższej Pelci. — Spodziewam się, że kiedy jej przyjdzie wybierać między mną i Eustachym, ani się namyślać nie