Strona:PL Michał Bałucki-Ciężkie czasy.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bronię). A, jakaś facetka! — Moja mała, gdzie ja bym tu mogła znaleźć pana Juliusza Lechickiego, wszak tutaj mieszka?
Bronia (patrzy zdziwiona). Tak...
Natalka. I jest w domu?
Bronia. Jest. (n. s.) Kto to być może?
Natalka. To idźże mu powiedzieć, że jego znajoma, jego dobra znajoma z Wiednia chce się z nim widzieć.
Bronia. Pani zna się tak dobrze z moim bratem?
Natalka. Phi! Znaliśmy się jak łyse konie. On mnie nie nazywał inaczej tylko swoją najdroższą Natalką — swoje szacerle — kochaliśmy się, że nie idzie dalej.
Bronia. Więc pani może jesteś jego narzeczoną?
Natalka. Coś więcej, moja ty dzierlateczko.
Bronia. Więcej? Więc chyba żona?
Natalka. Coś w tym rodzaju, (n. s.). A to naiwna gąska.
Bronia. To dziwna rzecz, że Julek nic nam nie wspominał o tem. A może obawiał się, że ojciec nie zgodzi się?
Natalka. A cóż stary miał się wtrącać do tego? Przecież Julek pełnoletni.
Bronia. No tak, ale zawsze...
Natalka (ujrzawszy wchodzącego Juliusza). A servus!
Juliusz (przerażony). Natalka!... Broniu proszę cię, odejdź.
Bronia. Ależ braciszku, ja już wiem wszystko. Ta pani powiedziała mi...
Juliusz. Proszę cię, odejdź, zostaw nas samych. Potrzebuję rozmówić się z tą panią. (Bierze ją za rękę i odprowadza ku drzwiom na lewo). Idź do babci.
Bronia (ociągając się). Ha, skoro tak chcesz...
Juliusz (cicho). Tylko przed ojcem ani słowa, rozumiesz?
Bronia. Nie bój się, nie powiem ani słóweczka. (Odchodząc mówi na stronie). A więc to z obawy przed ojcem. Biedny Julek. (Wychodzi).
Juliusz (wraca do Natalki z miną groźną, a zarazem zakłopotaną). Przedewszystkiem którędyś tu weszła?
Natalka (drwiąco). Także pytanie. Przecież nie oknem.
Juliusz. Widział cię kto?
Natalka. Oprócz tej małej nikt więcej.
Juliusz. A teraz powiedz, jak śmiałaś wchodzić do tego domu?
Natalka. O-wa! Ja nie na takie rzeczy się ośmielałam. Trzeba było odpisywać na moje listy, to bym nie była potrzebowała fatygować się aż tu z Wiednia.
Juliusz (oglądając się niespokojnie). Mów ciszej, bo gotów kto usłyszeć.