Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ty rozmową, zapomniał o bracie i jego towarzyszce.
— Pan znasz pana de Comminges? — niespodziewanie zagadnęła hrabina.
— Bardzo mało — odrzekł Bernard.
— Widziałam, że rozmawiałeś z nim przed chwilą.
— Było to pierwszy raz w życiu.
— Zdaje mi się, że odgadłam o czem mówiliście z sobą.
Błyszczące jej oczy, utkwione w twarzy Bernarda, badały głębię jego duszy.
Rozmowę ich przerwała jedna z pań dworskich, ku wielkiemu zadowoleniu zmieszanego Bernarda. Towarzyszył jednak hrabinie, rad, że tym sposobem sprawi przykrość panu de Comminges, który śledził ich z daleka.
Wytropiono jelenia i wszyscy puścili się za nim w pogoń. Bernard zdumiony był odwagą i zręcznością hrabiny, która z zimną krwią wszystkie przesadzała przeszkody. Dzięki rączości siwka, mógł dotrzymać jej pola, ale pan de Comminges miał niemniej dzielnego arabczyka i wciąż jechał obok amazonki, prowadząc z nią dowcipną rozmowę. Bernard zazdrościł mu swobody i umiejętności mówienia o niczem, a ilekroć hrabina rozśmiała się z jakiego żartu, zęby zaciskał. Obaj spółzawodnicy nie zważali ani na rowy, ani na płoty, i dziesięć razy o mało karku nie skręcili.
Nagle hrabina, zamiast jechać główną aleją, którą pędził cały dwór, skierowała konia na lewo.