Strona:PL May Nad Rio de la Plata.djvu/512

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   476   —

— To trudno! Na tym właśnie punkcie nie mogę wcale ustąpić.
— Ja również nie ustąpię... I daję panu dziesięć minut czasu do namysłu. Jeżeli się zdecydujecie, dobrze; jeżeli nie, nic na to nie poradzę. Skończyłem i nic więcej nie mam tu, jako parlamentarz, do roboty.
— Ha, trudno! Proszę udać się ze mną do izby.
— Poco?
— Chcielibyśmy się naradzić między sobą tak, abyś pan nie słyszał... Zresztą radzibyśmy dać dowód, że umiemy być uprzejmi dla parlamentarzy.
— Tego naprawdę nie spodziewałem się po was. Jestem dyabelnie głodny.
Zaprowadziłem go do izby i kazałem kobiecie podać przybyłemu mięso, chleb i wino, co też natychmiast uczyniła.
— Smacznego apetytu! — rzekłem. — Wychodzę i za dziesięć minut dam odpowiedź ostateczną.
— Czy jednak przypadkiem nie knujesz pan czegoś przeciw mnie?...
— Boże uchowaj! Jeśli się panu podoba, możesz pan odejść w tej chwili. Nic przeciw temu nie mam.
— No, dobrze; zostanę tutaj, a wy nie traćcie czasu, bo tylko dziesięć minut wam pozostaje.
Wyszedłem na dwór i z zadowoleniem stwierdziłem, że towarzysze moi byli najzupełniej gotowi do ucieczki; zrozumieli snadź, że musi ona nastąpić zaraz.
— Już? — zapytał pułkownik.
— Tak — odrzekłem. — Szybko, ale pocichu i ostrożnie.
Larsen już podczas tych kilku minut, gdy byłem w izbie z majorem, zdążył odsunąć wrota, więc, nie tracąc nawet sekundy czasu napróżno, weszliśmy do corralu, a założywszy dyle bramy napowrót dla zatarcia kierunku naszej ucieczki, podążyliśmy do wyciętego przeze mnie otworu. Pchnąwszy lufą wycięty płot gęstwy kaktusowej, wyjrzałem na zewnątrz. Za żywopłotem nie było w pobliżu żywego ducha, więc po-