Strona:PL May - Matuzalem.djvu/470

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szcze zapewniał pan, że umrzesz, skoro dosiądziesz konia.
Dat is ook zoo. Na koniu umrę, ale w palankinie też umrę; wolę zatem śmierć na koniu.
— Ma pan słuszność, — wtrącił Matuzalem — przynajmniej umrze pan na świeżem powietrzu. Dostaniemy tutaj świeże wierzchowce. Wybiorę dla pana dobrego bieguna.
— Zwalę się na ziemię, ledwo ruszę z miejsca!
— Wybiorę cierpliwą szkapę.
Ik gelou an geen paard! — Nie ufam żadnemu koniowi!
— No, to przywiążemy pana do siodła. Nic panu złego nie może się stać.
Dat is goed! — To mi się podoba! Przywiążecie mnie mocno? W takim razie chętnie pojadę.
Incydent z grubasem rozweselił kompanję. Wcześnie postanowiono udać się na spoczynek, ponieważ nazajutrz wypadło spory szmat drogi ujechać. Matuzalem polecił służącemu życzyć dobrej nocy mandarynowi, który się gościom nie pokazywał.
Nazajutrz Godfryd obudził studenta. Porucznik postarał się już o zamianę zmęczonych koni na wypoczęte. Degenfeld wybrał dla Holendra silnego ogiera, którego wiek dawał rękojmię bezpiecznej i spokojnej jazdy. Osadzono początkującego jeźdźca na siodle i kilkakrotnie poprowadzono dookoła podwórza. Jeździec jednak wyglądał tak nieszczęśliwie, że nie

76