Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do kościoła, odległego o trzy mile. Mężczyźni wzięli z sobą fuzye — i Buck wziął także. Przez cały ciąg nabożeństwa trzymali je pomiędzy kolanami, a jeżeli który rozstał się na chwilę ze swoją, to po to jedynie, aby ją tuż za sobą o ścianę oprzeć. Toż samo czynili i Shepherdsonowie, a tak jedni, jak i drudzy uważnie słuchali nabożeństwa. Bardzo piękne było kazanie, całe o braterskiej miłości i różnych tym podobnych rzeczach, cokolwiek nudnych, wszyscy jednak zgodzili się na to, że kazanie jest bardzo piękne, a wracając do domu, ciągle tylko o niem rozprawiali. Tyle zaś mieli do mówienia o wierze, dobrych uczynkach, łasce i prze... prze-naznaczeniu... czy nie wiem już jak zresztą, że nie pamiętam, aby mi się kiedy w życiu zdarzyła tak ciężka, jak ta, niedziela.
Po obiedzie wszyscy drzemać zaczęli i zrobiło się porządnie nudno. Buck, objąwszy ramieniem psa ulubionego, spał jak zabity na trawie. Poszedłem tedy do naszego pokoju, z zamiarem zdrzemnięcia się trochę. Śliczna miss Zosia, stojąc we drzwiach swojej izdebki, widocznie na mnie czekała, bo zaprosiwszy mnie do siebie, zamknęła drzwi cichutko i prosto z mostu zapytała: „czy ja ją lubię.“ Odpowiedziałem, że bardzo.
— Czy podjąłbyś się oddać mi drobną, ale bardzo ważną przysługę i nikomu o tem nie mówić?
— Wszystko zrobię dla miss Zofii.
— Zapomniałam w kościele swojej Biblii, która została w naszej ławce i leży między dwiema innemi książkami. Otóż wymknij się niepostrzeżenie,