Strona:PL Marivaux - Komedye.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

WRÓŻKA. Więc cóż? jedno wybiło mi z głowy drugie: to również rzecz bardzo naturalna.
TRYWELIN. Najnaturalniejsza w świecie. Jednak nastręcza się maleńka uwaga: a mianowicie, iż uprowadzenie śpiącego młodzieńca wypadło w chwili, gdy za kilka dni masz zaślubić tegoż Merlina. Och, to już zaczyna być poważne; i, mówiąc między nami, w tym wypadku bierzesz głos natury nieco zanadto dosłownie. Wszelako toby jeszcze uszło; w najgorszym razie, ot, mała niewierność: rzecz bardzo brzydka u mężczyzny, u kobiety łatwiejsza do wyrozumienia. Kiedy kobieta jest wierna, zasługuje na podziw; ale istnieją osoby skromne, nie mające tej próżności aby je podziwiano. Pani należysz do tych właśnie: mniej chwały a więcej szczęścia; doskonale!
WRÓŻKA. Mówić o chwale osobie mego stanowiska! Byłabym, doprawdy, bardzo naiwną, aby się krępować dla takiej drobnostki.
TRYWELIN. Dobrze powiedziane: idźmyż więc dalej. Przenosisz pani uśpionego młokosa do pałacu i czyhasz na chwilę przebudzenia, obleczona w strój iście zdobywczy i w przybór godny owej szlachetnej wzgardy jaką żywisz dla próżnej chwały. Spodziewałaś się ze strony ładnego chłopca zdziwienia o krok tylko graniczącego z miłością: i oto naraz budzi się i wita cię spojrzeniem nawskroś głupkowatem, znamionują-