Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Straszny dziadunio.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

godnem, o bogatym kraju, obiecywali wrócić po wakacyach. Staruszka była weselsza. Potem nagle, w pół lata, urwały się wieści.
Tydzień, dwa, miesiąc, ani słowa; pisała — żadnej odpowiedzi, wysłała depeszę — bez skutku.
Studenterya zaczęła wracać do stolicy. Biednej staruszce zdawało się codzień, że i oni wrócą z innymi. Codzień wyglądała, słuchała znajomego kroku na schodach, cieszyła się myślą, że może listy zaginęły, lub nie pisali o powrocie, chcąc jej zrobić niespodziankę.
Niespodziankę, ha! Tak, niespodzianką była sina koperta, którą jej wręczył posłaniec z telegrafu pewnego wieczora, i niespodzianką krótka wiadomość: „Żabba umarł.“