Strona:PL Lord Lister -17- Tajemnicza bomba.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ra pana inspektora zostały opróżnione w mgnieniu oka. Po upływie kwadransa dwa wozy, naładowane po brzegi, ruszyły z miejsca. Dyrektor pożegnał się uprzejmie i opuścił Scotland Yard.
Nadszedł wieczór. Marholm z niepokojem spojrzał na zegarek. Godzina, o której meble miały już być z powrotem, minęła dawno. Począł ogarniać go niepokój. O godzinie ósmej zadzwonił do publicznych zakładów dezynfekcyjnych. Odpowiedziano mu, że biuro jest już dawno nieczynne i że z dyrekcją będzie się mógł porozumieć dopiero jutro. Marholm podzielił się swymi podejrzeniami z Baxterem.
Baxter wzruszył tylko pogardliwie ramionami.
— Nie mogę jednak pozbyć się myśli — rzekł Marholm — że tym razem Raffles zabawił się w dyrektora zakładów dezynfekcyjnych.
— Przestańcie raz wywoływać wilka z lasu — odparł Baxter. — Wracam do domu. Jestem pewien, że jutro rano zastanę wszystko w najwyższym per rządku.
— Oby pańska przepowiednia się spełniła — odparł Marcholm, powstrzymując śmiech.


W którym Raffles wynagradza dobrych i karze złych.

Tegoż samego wieczora, gdy Baxter i jego sekretarz z niepokojem oczekiwali swych mebli, w restauracji „Pod Wezuwiuszem“ odbywało się rodzinne przyjęcie. Mister Bernard i jego nowi przyjaciele święcili powrót dzielnego Smolucha. Krążyły liczne kielichy i atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca. Nagle mister Bernard wstał, oświadczając, że pragnie wypowiedzieć kilka słów.
— Młodzi ludzie — rzekł. — Czas skończyć z lekkomyślnością. Musimy myśleć o przyszłości. Ponieważ wyście nie zdradzali do tego zbytniej ochoty, uczyniłem to za was.
Raffles sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej pęk papierów. Brać artystyczna spojrzała nań ze zdziwieniem.
— Najpierw sprawa naszego małego filozofa. Sprzedałem znanemu wydawcy Nelsonowi twój traktat o psychologii etnograficznej. Kontrakt zawarty jest w twoim imieniu. Honorarium autorskie wynosi 400 funtów, nie licząc procentów od sprzedanych egzemplarzy. Przechodzę teraz do autora dramatycznego: Garrick Theatr przyjął pańską sztukę. Oto zaliczka w wysokości 150 funtów sterlingów. Sztuka zostanie wystawiona na wiosnę.
Symfonia naszego przyjaciela Beetovena wydana zostanie przez firmę Hassel i Ska. Otrzymuje pan zaliczki 180 funtów.
Biedni artyści nie wierzyli własnym uszom. Radość ich objawiła się takim wrzaskiem, że właściciel restauracji wylazł z za bufetu, myśląc, że kogoś mordują.
— Panowie — rzekł Raffles — teraz muszę was pożegnać, ponieważ jutro ruszam w dłuższą podróż. Zostawiam zapieczętowaną kopertę, w której po mym odejściu znajdziecie coś ciekawego.
Wypił ostatni kielich i zniknął wraz ze swym sekretarzem.
Natychmiast po jego wyjściu cyganeria rzuciła się, aby otworzyć kopertę. Znaleźli w niej kartę wizytową z następującym dopiskiem:

John C. Raffles prosi swych przyjaciół, aby nie zapomnieli o jego radach.

Następnego ranka Marholm wcześniej przyszedł do biura. Ponieważ mebli jeszcze nie było, połączył się telefonicznie z zakładami dezynfekcyjnymi.
— Tu, Scotland Yord — rzekł — chciałem się dowiedzieć, kiedy otrzymamy z powrotem nasze meble i akta?
— Jakie meble, Jakie akta?
— Ależ, panowie — odparł Marholm. — Wczoraj odwiedził nas wasz dyrektor i pod jego pieczą dwa wozy z meblami zawiezione zostały do waszych zakładów.
— Mam wrażenie, że stroi pan sobie z nas żarty — odparł urzędnik zakładów.
W tej chwili wszedł Baxter. Pogodnym wzrokiem powiódł po pustym pokoju.
— Meble muszą nadejść lada chwila — rzekł.
— Nie podzielam pańskiego optymizmu — rzekł Marholm. — Sądzę raczej, że Raffles spełnił w ten sposób swoją obietnicę przedezynfekowania Scotland Yardu.
Baxter załamał ręce. Dał się słyszeć dźwięk dzwonka telefonicznego. Marholm podniósł słuchawkę.
— To zakłady dezynfekcyjne — rzekł, skończywszy rozmowę — dają nam znać, że meble przybyły tam przed piętnastu minutami i pod dwóch godzinach będą z powrotem.
— Nie rozumiem, czemu przybyły tam tak późno, skoro wysłane zostały jeszcze wczoraj?
— Ale za to ja rozumiem — odparł Marholm.
Kiedy po dwóch godzinach meble szczęśliwie zostały wniesione z powrotem, do biurka Baxtera przyczepiona była karteczka.

Spełniłem przyrzeczenie oczyszczenia atmosfery Scotland Yardu. Meble i akta zwracam, zatrzymując jedynie te dokumenty, które dotyczyły mnie osobiście. Pozdrowienia.
John C. Raffles.

Koniec.