Strona:PL Listy Heloizy i Abeilarda z Francuzkiego Wierszem Polskim Przetłomaczone.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z pośrzodku katafalku idącemi słowy,
Aż do mnie wznoszący się słyszę głos takowy:
Wstrz may się, rzecze, wstrzymay Siostro nieszczęśliwa,
Grob móy na Ciebie czeka, proch móy twego wzywa.
Tu pokoiu przybytek --- i kres utyskania,
I ja tak iak ty żyłam ofiarą kochania;
Gorzałam ogniem, który czas i rospacz ziębi,
W tey wiecznego milczenia przepaścistey głębi;
Znalazłam koniec nieszczęści moich i katuszy,
W miey cu tym nic iuż Twego serca nie poruszy;
Tu iest koniec miłości --- związków i przyiaźni,
Pobożność nawet swoie tu grzebie boiaźni.
Umieray; o przyszłości bez naymnieyszey trwogi!
Bóg! co go nam maluią, że mściwy i srogi,
Zamiast nas w wiekuistym zamieszać pożarze,
Ukoia żale nasze, słabości nie karze.
O! Boże! ieźli prawda żeś tak litościwy,
Odpoczynku moiego zbliż moment szczęśliwy;
Mądrości niezgłębiona! o światło łaskawe!
Dar Nieba i Cnotliwey duszy dobro prawe!
Ty co mnie obiecuiesz szczęście nieśmiertelne,
Zwłoki te Heloizy zdyimiy skazitelne.
Umieram --- Abellarze? niechay na tym łonie,
Z życiem wraz miłość kończąc złożę moie skronie;
Na Ciebie me ostatnie niech będzie weyrzenie,
Ustom twoim niech oddam moie odetchnienie,
Niechay gdy późne zeyście wdzięki moie zmieni;
Wdzięki te --- źrzódło nieszczęść moich i płomieni.