Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Otóż, proszę pana, byłam obecna przy straceniu mordercy barona Jominis.
— Pani żartuje — zawołałem.
— Bynajmniej. Jeszcze w tej chwili odczuwam niewysłowioną, mistyczną rozkosz, jakiej doznałam podczas tego widowiska.
Gdy to mówiła przeszedł ją dreszcz; wzdrygnęła się i otuliła lepiej w futro.
— I nie znalazła pani iskierki współczucia dla delikwenta?
— Przeciwnie...
— To znaczy?
— No, to znaczy, że odczułam żal, iż nie mam prawa ułaskawienia.
— Więc byłaby go pani ułaskawiła?
— Gdzież tam. Albo raczej tak. Byłabym go ułaskawiła, ale potem wymyśliła mu ostrzejszą i cięższą śmierć..
— Pani zwaryowała — krzyknąłem prawie oburzony.
— Nie, mój przyjacielu. Gdybym wiedzieła, że moje pasye budzą u mężczyzn nienawiść ku mnie, starałabym się je ukryć. Lecz ja wiem, że im otwarciej i swobodniej biorę ich za kark, tem więcej będą za mną szaleć. W ten sposób z pewnością zyskam więcej, niż inne kobiety przez sentymentalne wzdychania lub spojrzenia ogniste. Nieocenioną usługę oddaje mi zawsze... futro...
Co do tego futra, to miała racyę. W tej chwili wyglądała w swoim futrzanym, wspaniałym płaszczu jak jakieś piękne dzikie zwierzę. I zupełnie bezwiednie gładziłem jej piękny płaszcz, jakby to była skóra tygrysicy.

∗                    ∗

W kilka miesięcy później, dowiedziałem się, że Lola wyszła za mąż za majora od ułanów i że wyjechała z nim na Węgry gdzie jego pułk był rozkwaterowany w kilku wioskach. Młoda para zamieszkiwała zamek księcia Bathyani’ego, udzielony jej z grzeczności przez właściciela. W zimie nie miała Lola nic do roboty i nudy dały jej się we znaki tak, że pragnęła umrzeć.