Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A ona otwarła nagłe ramiona do uścisku i ozwała się, jakby natchniona:
— Leonie Kiryłowiczu, kocham cię...
Młody oficer podniósł się z barłogu, i utkwił wzrok w tej cudownej twarzy.
— Ty mnie kochasz? Doprawdy, uszom własnym uwierzyć nie mogę. Jakże to możliwe... Tyś taka piękna... taka młoda... Jedno spojrzenie wystarczyło, abym cię ukochał pierwszą i zarazem ostatnią miłością...
To mówiąc, objął ją za szyję, przycisnął do siebie i gorące, drżące usta przywarł do jej ust.
— Jestem twoją — mówiła Wiera, podnosząc palce jak do przysięgi — i będę twoją na wieki, niczyją więcej nigdy.
— Dziękuję ci, stokrotnie ci dziękuję. Pozwól mi teraz umrzeć. Śmierć nie jest już dla mnie straszną.
Położył głowę na jej łonie i umilkł.

∗                    ∗

Brzask dnia zastał jednego trupa więcej w chłopskiej chacie. Wiera podniosła się z nad zwłok, zapięła futerko i zwróciła się ku wyjściu. Z progu jeszcze rzuciła ostatnie spojrzenie na bladą twarz zgasłego młodzieńca i wyszła, patrząc wokół tak, jakby zobaczyła świat po raz pierwszy. W drodze do ambulansu spotkała się z Krubinem. Zamienili ze sobą spojrzenia, słowa jednego nie mówiąc.
Wiera oddała się swoim zwykłym zajęciom z tą samą gorliwością, co przedtem. Krubin nawet zauważył, że ona z jakiemś szczególniejszem upodobaniem umyślnie naraża się na niebezpieczeństwo. Gdzie najwięcej kul przeszyło miałki śnieg, tam była ona między żołnierzami, zbierającymi rannaych, dźwigając nosze i opatrując rany z niezmordowaną wytrwałością.
Gdy przedsięwzięto plan przejścia Bałkanów, celem otoczenia armii tureckiej ze strony przeciwnej, Wiera przyłączyła się do oddziału generała Skobelewa.
Dzień przedtem oddział saperów rozkopał wśród zasp śnieżnych możliwe przejście dla wojska. Droga jednak była bardzo uciążliwa, bo śnieg mimo wszystko leżał