Strona:PL Leo Belmont-Rymy i rytmy t.1.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czarowna tkaczko rozwianych snów,
Siostro, kochanko, piastunko!
Przybądź tak biedna, jak byłaś wprzód,
Nie chcę Cię wlec już na bale,
(Chyba Apollo zaprosi nas);
Niech Parnas nie zna nas wcale!
Przy mem domowem ognisku siądź, —
O wieńcach mi się nie marzy, —
Ot, noś kluczyki, gosposią bądź,
Bo nuda źle gospodarzy.
Niech mnie filistrem poezyi zwą,
Nie będę wcale się zżymał;
Jeżeli zechcesz, pończoszkę rób,
Ja będę włóczkę ci trzymał.
Wyjdziemy sobie każdego dnia,
Jak mąż ze żoną pod rekę, —
Ja wezmę ciemny garnitur swój,
Ty weź twą skromną sukienkę,
Będziem na wszystko patrzyli wraz;
I słuchać wszystkiego będziem,
A kiedy wrócim wieczorem znów,
W moim pokoju zasiędziem.
Ty na kolanach usiądziesz mych,
Ja wezmę pióro do ręki, —
Wsłucham się w szepty słodkich twych ust
I będę skrobał piosenki.
Ty dopomożesz pamięci mej,
Ty mi użyczysz natchnienia,