Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
112

Może z zimnem szyderstwem spoczną na niej lodowate spojrzenia?
Może będzie tysiąc razy gorzej? Nikt nie popatrzy na nią. Wszyscy będą siedzieli przy stole zmieszani, milczący, tak mężczyźni, jak kobiety.
Czyż grzech jej jest tak strasznym? Czyż hańbą jest znajdować się w jej towarzystwie?
Anna Stjaernhök, która była jej przyciółką, sędzia z Munkerud, sąsiad Anny, ściskają ją, gdy podchodzi ku nim, odbierają jej półmisek, podsuwają jej krzesło i nie chcą jej puśclć od siebie.
— Usiądź między nami, dziecko, mówi sędzia — nie popełniłaś nic złego.
I jakgdyby z jednych ust wydobywa się oświadczenie, iż jeżeli nie siądzie z nimi razem do stołu, natychmiast dom ten opuszczą. Nie są manekinami. Nie tańczą, jak im zagra hrabina Marta. Nie dadzą się tak łatwo otumanić, jak hrabia o słabej głowie.
— Ach, dobrzy panowie! ach, drodzy przyjaciele! nie bądźcie tak litościwi! Zmuszacie mnie, abym wyspowiadała się z grzechu. Istnieje ktoś, kogo zbyt kochałam.
— Ależ dziecko, ty nie wiesz, co to grzech! Nie wiesz nawet, jak czystą jesteś! Gösta Berling przecież nie wie o tem, że go kochasz. Zajmijże znowu należne ci w domu miejsce — nie uczyniłaś nic złego.
Jakiś czas dodali jej otuchy i sami nagle weselą się, jak dzieci. Żarty i figle zaczynają kursować Łatwo zapalni, gorącej krwi ludzie bywają tacy dobrzy. A jednak zesłał ich kusiciel — myśli pokutnica. — Chcą w nią wmówić, że jest męczen-