Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Któremi jęczał bór...
A dziś już cichy, nieobjęty sen,
Wypełniający przestworza,
Kroplą swojego morza
Upoił bór...
Dziś już na stokach gór,
Na przepaścistym zrębie,
Gdzie za całunem mgławych chmur
Śmierć ma swe głębie,
Śpi cichy bór...

Wieczności wielki, nieobjęty sen,
Od końca do końca
Wypełniający przestworza,
Na mgłach błękitne porozwieszał tęcze —
Opalów morza,
Barw miliony,
Odblaski słońca,
Którego ludzkie nie przeniknie oko,
Rzuca szeroko, głęboko...
Wibracye dźwięków, promieniste tony,
Których śmiertelne ucho nie dosłyszy,
Rozlał w swej wielkiej, południowej ciszy
Na senne lasy, wirchy i przełęcze,
Wieczności sen nieobjęty...
Nad przepaściami,
Gdzieś w głuszy,