Strona:PL Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (Piotr Chmielowski).djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wykłszy do form życia salonowego, żądny zabaw i rozrywek, okrutnym nie był, a względem dam polskich okazywał się nadzwyczaj ugrzecznionym. Pokochał on Karolinę i gotów był z nią się ożenić. I Karolinie podobał się jenerał-gubernator, jako przeciwieństwo tego charakteru, który w swym mężu poznała. Mając w perspektywie przyszłe małżeństwo, pozwoliła się uważać za jego kochankę, zamieszkała w tym samym co on domu. Rodzina nią wzgardziła; ojciec słyszeć o niéj nie chciał, lubo ją kochał głęboko; jeden tylko brat Adolf, znając jéj dobroć, odwiedza ją potajemnie. Przed nim usprawiedliwia swoje uczucie słowami: „któraż religia, które prawo nie pozwala być z cudzoziemcem w związkach przyjacielskich?“ To zdanie nie znajduje wszakże uznania ani w oczach krewnych, ani téż w opinii patryotów. Na pewném zebraniu stary Litwin, bez ręki, smutny, którego Karolina wyprosiła od powieszenia, na zapytanie jéj: „Czy pan się ze mną nawet nie powitasz, czy nie poznajesz pan mnie?“ — odpowiedział: „Pani, nie mam czém cię witać, jestem bez ręki; Pani przyjaciele odcięli mi ją.“
Takiego upokorzenia doznaje wszędzie, gdzie opinia nie jest skrępowana względami osobistemi. Ono ją rani boleśnie. Karolina bowiem pozostała w głębi duszy Polką; narzeka ona na spółrodaków, ale tylko słownie; w czynie, gdy tylko może, pomaga im jak najchętniéj. Do niéj przychodzą „polskie łzy i prośby tylko.“ Jak ona tęskni za słowem serdeczném, za uczuciami rodzinnemi, jak się wzrusza na wiadomość o tym, z którym się wychowywała w dzieciństwie, który ją pierwszy pokochał bez nadziei, gdyż był biednym chłopcem, o Pułaskim!... Nie chce się ona przyznać głośno, ale