Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oni obadwa zyskali zapewne na tem zbliżeniu, może i Rzeczpospolita zyskała, ale obecni stracili; bo ile przyzwoitość dozwoliła, tyle rozmawiali między sobą, jak widać było, o rzeczach ważnych. Gdy usiadł Łojko, król nieznacznie porachował siedzących:
— O! mości panowie! — zawołał, — źle; nie do pary nas jest: dwunastego koniecznie potrzeba. Chciejcie spróbować, pewno jeszcze miejsce się znajdzie.
Znowu stołki były w ruchu: zacząłem się przysuwać do Zabłockiego, odsuwając się od Wyrwicza, jak mogłem najdalej; jakoś mi przykro było: rad byłbym uczynić się maleńkim jak dziecię, i wyznaję, że gdyśmy tak już ściśnięci byli, że łokcie koło siebie trzymać należało, z mimowolną zazdrością patrzyłem na szerokie po obu stronach króla, myśląc sobie:
— Niedoświadczony może i z dobrego serca przykrość drugim zrobić; boć ta chęć widzenia wielu osób u stołu swego początek ma w dobrem sercu.
Gdy król zobaczył, że zrobiło się miejsce jakie takie:
— Proście pana szambelana Wojny[1] — powiedział — on tu nie zawadzi. Pan Węgierski i Bielawski wpuszczą Wojnę między siebie.
— I tak już jest oddawna między nami! — powiedział śmiało Węgierski.
Rozśmieli się wszyscy, nawet Bielawski, który zwykłym sobie cichym głosem tak się odezwał:

— Kiedyć ma już być koniecznie Wojna między nami, niechże takiego będzie rodzaju!

  1. Wojna, szambelan, starosta stanisławski, poseł do Wiednia, znany z nauki i przyjemności rozumu.