Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie zdały; ich dary nie były dla niej ani ciężarem, ani upokorzeniem i nieraz nasuwała jej się myśl, dla wszystkich smutna, dla niej urocza, że Jan Kazimierz nie ma dzieci, że nie było dotąd wiadomego na tron polski następcy... a przed myślą tak świetnej przyszłości, niknęło obecne poniżenie.
Lata najważniejsze dla mężczyzny, te, w przeciągu których dziecię w człowieka się zmienia, Michał Wiśniowiecki przepędził dworu. Ulubiony od królowej i jej niewiast dla dobroci i uprzejmości swojej, mało z ich pokojów wychodził; a wie każdy, jak w ciągłem i wyłącznem towarzystwie kobiet, dusza najmężniejsza słabieje. Uczył on się wprawdzie i uczył się dobrze, bo miał rozum pojętny lubo nie bystry; ale uczył się tego najwięcej, co opiekunce jego i jej orszakowi podobać się mogło. Biegły w językach, a osobliwie w francuskim, w literaturze czasowej, umiał śpiewać pięknie, tańczyć zręcznie, potrafił rozmawiać przyjemnie, a nawet rozumować rozsądnie; lecz nie byłby zdołał przemówić dzielnie wśród zgromadzonych obywateli, zbijać zarzuty, stać przy własnem zdaniu, tłumaczyć prawa i ustawy krajowe, lub też wojsko do zwycięztwa prowadzić. Parę lat za granicą i w akademii pragskiej przebyte, dla dokończenia tego wychowania, wyćwiczyły go w przymiotach jakie już miał, ale nie dały tych na których mu zbywało. Matka patrząc tylko z daleka na to prowadzenie syna, łudziła się zawsze nadzieją, że ciągły widok majestatu królewskiego obudzi w nim nareszcie uśpioną dumę, że przestając ciągle z możnemi, także możnym być zapragnie. Ale takowy widok na nieśmiałej z natury duszy zwykł czynić przeciwne wrażenie.
W najpomyślniejszej dobie rosną troski koło tronu;