Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lepsza? pewna jestem, że sam Tata tego nie wie, a jakżebym ja miała wiedzieć?




Tak zakończyła Józia swoją historyę; bardzo się podobała trzem panienkom: prosiły ją, żeby je zaprowadziła jutro rano do tego pokoju, i pokazała tę lalkę, te zabawki, co im przyrzekła. Paulina zaś uściskała Józię i powiedziała jej:
— Moja Józieczko, powinnaś codzień dziękować Bogu, że taki łaskaw na ciebie. Wziąwszy ci jedną dobrą Mamę, dał ci drugą takąż samą. Nie wszystkie dzieci takie szczęśliwe! czasem i jednej dobrej Mamy nie mają!
Westchnęła na te słowa Marynia, która podczas opowiadania Józi nieraz obcierała sobie oczy; ale Paulina jakby nie zważając na to, powiedziała jeszcze:
Na kogóż teraz kolej mówienia wypadnie? kto wyciąga karteczkę? która z was po Anielce najstarsza?
— Podobno ja — zawołała Józia.
— Ciągnijże karteczkę! — powiedziała Paulina, podając jej koszyczek.
Józia wzięła jednę, i wyciągnęła Anielki imię. Śmiech stąd powstał wielki, że jej się tak wzajemnością wypłaciła; już bowiem dziewczynki poznały się daleko lepiej z sobą, i zaczęły być poufalszemi. Anielka też ośmielona, nie myśląc długo, tak mówiła: