Przejdź do zawartości

Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ważał w duchu opowiadanie Wasążka o tym koniu, co, gdy go wilki na pastwisku obskoczą, nie da się pożreć dobrowolnie, ale broni się i wierzga.


ROZDZIAŁ SZÓSTY.

Gdy Wasążek przyjechał do Czarnegobłota w dzień targowy, zaledwie z wozu zsiąść zdążył, obskoczyła go cała gromada żydów, wśród której prym trzymali Chaskiel i Jukiel.
— Co wasan sobie myśli? — wołał pierwszy.
— Niech wasan odda dług. Co to wasan! Wasan myśli, że wasan jest wasan, wasan nie jest wasan, tylko oszust!
Jukiel usiłował pochwycić Walentego za kołnierz, ale silny szlachcic wyciągnął rękę i zakreślił nią w powietrzu koło, na skutek czego żydzi odskoczyli i hałasowali dalej z pewnej odległości.
— Kochane żydki — rzekł Wasążek — dwoma kijami bić nie można. Skoro prawujecie się ze mną, to nie napastujcie, bo was poturbuję i zaskarżę do sądu o napaść. Lepiej rozmawiajcie po dobroci i po sprawiedliwości, to prędzej będzie jaki skutek.
— Jaki ma być skutek? Zapłać wasan!
— Oj, oj! i od tego nie odbiegam; zapłacę, tylko nie teraz, bo akurat na tę chwilę nie mam.
— No, a kiedy, kiedy wasan zapłaci?
— Żebyście byli nie szli do procesu...
— Kto do procesu chce iść? To wasan lubi się procesować, wasan jest amator do sądów!