Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przi saméj ziemie widziało sie, ze sie go cieślica nie hyci. Bielskiego Symek by wam pedział, bo on hań se mnom béł.
— Je ta pojedno drzewo takie kwarde urośnie. Ale wto wié? Trza béło sukać.
— E, hań nic znać nie béło.
— Ba, wto wié na cym to takie drzewo rośnie?
— He, abo dyasek zacarował tak jino na despet — ozwał się Jasicek.
— On ta rad próguje, wto mocniejsy: hłop, cy on?
— He, he, he — rozśmiał się Pokuscarz z zadowoleniem i wszyscy spojrzeli po sobie i mrugnęli do siebie.
— Ze jakoz on to próguje, krzesny ojce?
— Jedź ta rozmaicie. Tak i tak. Ale hłop, jak nie bzdura, to je wse wytrzimalsy.