Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A Zwyrtała aż skrzypce ze smyczkiem ku głowie podniósł!
— Mnie hań niebo, ka i serce — powiada.
I pokłonił się pięknie i wyszedł za niebieską bramę na gościniec ku ziemi — noc była. Mleczną drogą na dół szedł, skrzypce pod pachą niesęcy, a kiedy się już na ślebodzie uczuł, krzyknął: Hu ha! — i z góry w nutę uderzył:

„Góral jo se Górol, z popod samyk Tater!
Dyscyk mie odkompał, odkołysał wiater!

Krzywaniu, Krzywaniu, coś ty tak osowiał?
Cy cie śniég przipruséł, cy cie wietrzyk owiał?

Hej kozicki, kozicki, wtorędys hadzajom?
W Dolinie Pior-zystej tam one bywajom!

Janicku, Janicku, sto hromów do tobie,
po całéj dziedzinie idzie hyr o tobie!

Nie wstycie się ludzie, macie zbója w rodzie,
zbójnik pudzie w niebo na samiućkim przodzie!...“