Strona:PL Kazania sejmowe (1924).djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Onych też zazdrości pełno miedzy ludźmi, z których jeden drugiego szczęścia znieść i na nie patrzyć nie może; i ohydzi sobie bliźniego tem samem, iż to ma, czego drugi nierad widzi u niego, woląc tego sobie życzyć. I ono złe oko, jako Pan mówi[1], z szczerej zazdrości pokazuje nieżyczliwość ku bliźniemu — i pokoju z nim żadnego mieć nie może i zgody z nim nie chce.
A owe zakryte serca i obłudne, które cicho ludzie łowią, a z małych przyczyn i podejżrzania niepewnego złe serce ku drugiemu biorą; i milcząc a nic nie mówiąc, ani upominając o potknieniu jego, gdzie w złym razie myslą, — w słowach przyjaciele, a na sercach obłudnicy, — pokoju nigdy prawego z bliźnim nie mają i zgodzić się z nim nie mogą. A Piotr ś. upomina[2]: „abyśmy składali wszelaką złość i zdradą i obłudność i zazdrości i obmowy“, a my tego pełni. Prostoty i szczerości miedzy ludźmi niemasz; zdrad i oszukania i pokrytości pełno! Jakoż ma być zgoda i jednomyślność?

Nakoniec takie grzechy miedzy wami w tem królestwie jawne i skryte panują, — o których się w innem kazaniu mówić, da Pan Bóg, będzie, — iż dla nich słusznie Pan Bóg zgody

  1. 1. Matt. 21.
  2. Petr. 2.