Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 03.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Słyszę z nieba muzykę, już ci to na jawie, * Wyśpiewują o takiej dziwnej Boskiej sprawie: * Że Bóg przyjął stan człowieka, * Panieńskiego łaknie mleka, * Ku ludzkiej naprawie.

Skoczmyż raźno, kto pierwej do szopy przyskoczy, * Jużci widzę, co nigdy nie widziały oczy: * Wespół bydło z Aniołami, * Bije w ziemię kolanami, * I w żłóbek się tłoczy.

A kto moje bydlęta nauczył mądrości, * Kto im podał do serca naukę miłości, * Iż do Dzieciny maleńkiej, * I do.Jego Matuleńki, * Padły w uprzejmości.

Nierozumny osiełku! znasz ty w ciele Boga? * O wołeczku! Bóg że to, co czci Twoja noga? * Toż to Bogu niebo ciasne, * Słońce Mu się ściele jasne, * Na garstce barłogu.

Przecież moje bydlęta klękają w tej dobie, * Cóż się dziwię, Bóg stanął w Dziecięcej osobie: * O piękności w ludzkiem ciele! * O ciałeczko! jako wiele * Magnesu jest w Tobie.

Rączki ściąga różowe, usteczka cukrowe, * Serce gasi, twarz i oczka, piersi liliowe, * A kiedy się do mnie śmieje, * Miłością mi serce tleje, * Przestać nie gotowe.

Pozwólże mi Mateńko szczęśliwa i święta, * Wziąśó na ręce Synaczka, aby te rączęta * Duszę moją zachęciły, * I z więzienia uwolniły, * Zdjąwszy z onej pęta.

Cości coś do mnie Dziecię śliczne przemówiło, * I z oczu swych po-