Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 01.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KOLĘDA  7.


Banek. A śpis Bartek, Symek, Wojtek, Maciek, Walek, Tomek, Kuba, Stachu? * Ozwijze się pzecie ktury z was, bo umrę od wielkiego strachu. * Ono coś takiego, jak słońce jasnego, świeci na niebie.

Wojtek. Obyześ spał! cego wrzescys? cy cię pono niefortuna łupi? * Spis a gadas, mazy ci się lada Judas, a ty bajes głupi: * Zeć się coś zjawiło, znać ci się pzyśniło, ześ widział słońce.

Banek. Oj nie spięć ja muj Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię, * Juz to chwila, jak nie pzez sen światłość widzę, lec na scerym jawie: * Słysę i śpiewanie i pześlicne granie, hań za górecką.

Wojtek. Nie pleć plotka, nie budź drugich, tak ci się to cusi pzywidziało; * Ktuzby śpiewał? sowy kzycą, wilków się tez znać dość nazbiegało : * I tak się im ocy przy pochmurnej nocy, błyscą jak świecki.

Banek. Nie sowyć to, ani wilcy, znam ja wilków, znam dobze i sowy, * Pojzyj jeno mój Wojtalu, jakeś sumny, tylko podnieś głowy, * A pzypatz się łonie, która w onej stronie okryła niebo.

Wojtek. Gdziez ta łuna? Banek, Oto widzis, jak się niebo łyska bez przestanku. * Wojtek. Prawdęć mówis, widzę; ale cóz to z tego będzie miły Banku? * Pódź-