Strona:PL Karol May - Winnetou 05.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

Wypuściłem go i szybkim ruchem pochwyciłem jego nóż i strzelbę, które był odłożył podczas badania poległych Indyan. On próbował sobie ręce uwolnić, z wysiłku krew nawet do twarzy mu nabiegła, lecz nie udało mu się rozerwać rzemienia.
— Dajcie spokój, master! Będziecie skrępowani, dopóki ja zechcę! — poradziłem mu. — Chciałem wam tylko pokazać, że book maker zwykł tak przemawiać do ludzi, jak oni do niego. Dobyliście na mnie noża, chociaż ja nie obraziłem was, ani nie uszkodziłem, podpadacie więc według prawa sawanny takiej karze, jaka mnie się spodoba. Nikt mi tego nie zgani, jeśli teraz tak się urządzę, że to ostre, zimne, żelazo zakradnie się wam między żebra, zamiast mnie.
— Pchnijcie! — odrzekł ponuro. — Najlepiej będzie, jeśli mię zdmuchniecie, gdyż pozwolić się jednemu człowiekowi oko w oko w biały dzień pokonać i związać bez naruszenia jemu włosa na głowie, to hańba, której nie przeżyje Sans-ear!
— Sans-ear? Wy jesteście Sans-ear? — zawołałem.
Słyszałem wiele, bardzo wiele, o tym słynnym westmanie, którego nikt jeszcze nie widział w towarzystwie kogoś drugiego, ponieważ on nie uznawał nikogo godnym tego, żeby się doń mógł przyłączyć. Przed wielu laty musiał u Nawajów zostawić uszy, dla tego przybrał sobie to szczególne nazwisko „Bezuchy“, złożone z wyrazów, wziętych z dwóch języków. Pod tem nazwiskiem znano go jak daleko sięgała sawanna, a nawet i dalej.
Westman nie odpowiedział na moje pytanie. Dopiero gdy je powtórzyłem, odrzekł:
— Moje nazwisko nic was nie obchodzi! Jeśli złe, to go nie warto podawać, a jeśli dobre, to należałoby je uchronić od obecnej hańby.
Przystąpiłem doń i rozwiązałem mu ręce.
— Macie tu swoją strzelbę i nóż. Jesteście wolni. Możecie odejść, gdzie wam się spodoba!
— Nie róbcie głupich żartów! Czy mogę tu zostawić hańbę klęski, poniesionej z rąk greenhorna? Żeby