Strona:PL Karol May - Winnetou 04.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   404   —

mnie, że nie widziała nic podejrzanego. Ja nauczyłem się jednak ufać tylko własnym oczom i przecisnąłem się przez rząd zarośli, aby poszukać śladów Indyan.
Tuż u wejścia do naszej kotliny spostrzegłem kilka ułamanych gałązek, a po dokładniejszem zbadaniu ziemi przekonałem się, że leżał tam człowiek, który przed odejściem starał się troskliwie zatrzeć i uniewidocznić odciski, porobione przez jego ciało na opadłych liściach i miękkiej ziemi.
Podsłuchano nas zatem i odkryto miejsce naszego pobytu, a każdej chwili mógł nastąpić napad. Przypuszczając jednak, że nieprzyjaciel zwróci głównie uwagę na Paranoha i jego eskortę, postanowiłem przedewszystkiem ostrzec Old Firehanda zawczasu i w tym celu udać się czemprędzej za idącym przedemną orszakiem.
Wydawszy warcie odpowiednie polecenie, puściłem się śladem naszych ludzi, którzy obrali drogę wzdłuż rzeki przeciwko jej biegowi. Tamtędy dostałem się wnet na miejsce naszych wczorajszych czynów. Przewidywania moje sprawdziły się. Ponkowie znaleźli zabitych, a po podeptanej trawie można było osądzić, że byli tu w znacznej liczbie, aby pozabierać zwłoki swych braci.
Nie doszedłem był jeszcze daleko poza to miejsce, kiedy natknąłem się na nowe ślady, które wychodziły z boku z zarośli i biegły dalej w tym samym kierunku, w którym udali się nasi myśliwcy. Podążyłem za nimi, ostrożnie wprawdzie, ale z jak największym pośpiechem. W ten sposób dotarłem w krótkim stosunkowo czasie do miejsca, gdzie Mankicila wpada do Beeforku.
Nie wiedząc, w której części tej doliny ma się odbyć egzekucya, musiałem zdwoić ostrożność i szedłem przez przypierające obok zarośla, patrząc na ślady tylko z boku.
Rzeczka skręcała tutaj i otaczała polanę, na której krzaki ustąpiły przed trawami, bujnie rozrosłemi. Na środku stała grupa jodeł balsamowych, a pod niemi sie-