Strona:PL Karol May - Winnetou 03.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   139   —

wodowanego w tak śmieszny sposób. Zdawało mi się nawet, że wstydził się z tej przyczyny. Otrzymać w walce ranę to zaszczyt, ale runąć w tańcu i dać sobie mięso od kości prawie oderwać, to może jeszcze rozgniewać porządnego westmana i musiało też skutowi znacznie dolegać. Stłuczenie bolało go o wiele bardziej, aniżeli to okazywał, bo w przeciwnym razie byłby nie odłożył wyjazdu na trzy dni. Częste, nagłe, skurcze twarzy świadczyły, że i teraz jeszcze go ból nie opuścił. Cortesio dowiedział się oczywiście, że obaj Langowie przyłączają się do naszego towarzystwa. Ostatniego dnia przyszedł do nas i zapytał, czy nie bylibyśmy tak uprzejmi wziąć z sobą jego murzyna Sama. Rozumie się, że zdumieliśmy się na to żądanie, ale nie pokazaliśmy tego po sobie. Wszak nie każdemu jest to na rękę włóczyć się tygodniami z czarnym, który go wcale nie obchodzi. Lecz Cortesio wytłómaczył nam powód swej prośby. Oto otrzymał z Waszyngtonu ważne depesze, na skutek których musi równie ważny list wysłać do Chihuahua. Nam nie mógł tego listu powierzyć, gdyż miał nań dostać odpowiedź, której my nie mogliśmy mu przynieść. Zmuszony więc był pchnąć posłańca, a nikt nie nadawał się do tego lepiej od Sama. Był to wprawdzie murzyn, ale pod względem zdolności stał znacznie wyżej od zwykłych ludzi tej barwy skóry. Służył wiernie u Cortesia od wielu lat i kilkakrotnie już przeprawiał się przez granicę i przezwyciężył dzielnie wszystkie trudności takiej podróży. Cortesio zapewnił, że Sam wcale nam nie będzie przeszkadzał, przeciwnie będzie sługą uważnym i posłusznym. Zgodziliśmy się na życzenie Cortesia i aż dotychczas nie potrzebowaliśmy tego żałować. Sam był nietylko dobrym, lecz znakomitym jeźdźcem. Ćwiczył się w tym kunszcie jeszcze wówczas, kiedy ze swoim panem mieszkał w Meksyku i konno pilnował trzody bydła rogatego. Był zręczny, bardzo uprzejmy, trzymał się zawsze z respektem w tyle i mnie widocznie polubił najbardziej ze wszystkich, świadcząc mi mnóstwo grzeczności, jakie mogły być jedynie wynikiem szczególnego osobistego przywiązania.