Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 02.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

daniu jeden szczegół jest niejasny. Mam wrażenie, że wysłał on tego biednego pisarza rozmyślnie na śmierć, aby siebie samego ocalić. Z takimi ludźmi nie chcę mieć nic do czynienia.
— A więc przedstawicie nam jaki plan? — zapytał inżynier zaciekawiony.
— Nie. Plan możemy ułożyć dopiero wtedy, gdy poznamy zamiary trampów, a to nie nastąpi wcześniej aż nadejdą szpiedzy i rozmówią się z wami,
— Słusznie! Musimy więc uzbroić się na pewien czas w cierpliwość.
Teraz Winnetou podniósł rękę na znak, że jest innego zdania, i rzekł:
— Każdy wojownik może walczyć w dwojaki sposób; może sam zaatakować lub tylko bronić się. Winnetou, jeśli nie wie, czy i jak się bronić, to raczej sam atakue. To jest sposób szybszy, pewniejszy, a także dzielniejszy.
— A więc mój czerwony brat nie chce nic wiedzieć o planie trampów? — zapytał Old Firehand.
— On go naturalnie pozna; ale dlaczego wódz Apaczów ma pozwolić się zmusić działać według ich planu, jeśli łatwo mu przyjdzie zmusić ich stosować się do jego planu?
— Ach, więc masz już jakiś plan?
— Tak. Te kreatury nie są wojownikami, z którymi można walczyć uczciwie, lecz wściekłemi psami, które należy kijami zabijać. Dlaczego miałbym czekać, aż taki pies mię ugryzie, gdy mogę przedtem zabić go uderzeniem kija lub zdusić w sidłach!
— Czy znasz takie sidła na trampów?