Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkim, na czym człowiekowi może zależeć, i że potykałbym się z nią, iżby mi błogosławiła jak anioł Jakubowi. I dostąpiłbym łaski, iż odnalazłbym w sobie życie starej i od płaczu obrzękłej baby. Dajmy zresztą spokój tej Hekubie! Jest to po prostu lekkomyślnością z mej strony, iż nie okazuję jej więcej zainteresowania, ale jak już powiedziałem, kłopoczę się teraz człowiekiem, który nie doleciał do wytkniętego sobie celu. Być może, iż odpowiedzialność za to spada na pana. Rzekł pan mianowicie ze swoją zwykłą rzeczowością: Czemu, u diabła, wybrał się w drogę w taką wichurę!
A tak! Czemu, u diabła, u wszystkich diabłów, u całego piekła diabłów, leciał podczas takiej wichury? Jakaż to musiała być przemożna i nieodparta przyczyna, iż przedsięwziął lot tak bezsensowny? Czyliż nie ma tu o czym rozmyślać i nad czym się zastanawiać? Gdy się człowiek zabija, wówczas mówimy o przypadku, ale nie jest przypadkiem, jeśli wybiera się w drogę wbrew największym przeszkodom. Jasne jest, że dla jakichś powodów musiał lecieć i oto nad szczątkami, które mogły przypominać jedynie połamane zabawki i nic poza tym, sklepiło się wielkie wydarzenie, złożone z przypadku i konieczności. Konieczność i przypadek, to dwie nogi trójnoga, na którym zasiada Pytia. Trzecią nogą jest tajemnica.
To pan pokazał mi człowieka bez twarzy i imienia, człowieka nieprzytomnego. Oto ostatni paszport życia, a kto się nim nie może wylegitymować, jest Nieznany w najbardziej surowym i najchmurniejszym znaczeniu słowa. Czy nie miewał pan męczącego poczucia, gdy się pan nad nim pochylał, że jesteśmy wobec niego zobowiązani poznać go? Widziałem to poczucie w pańskich oczach. Żeby się dowiedzieć przynajmniej, kim jest i dokąd zmierzał z takim pośpiechem! Może uda się nam oznajmić, że doleciał aż dotąd, i w ten sposób zdołamy spełnić swój ludzki obowiązek.