Przejdź do zawartości

Strona:PL Kapitał Karola Marksa w streszczeniu.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




II. Tom drugi i trzeci.

Wciąż nowe i wciąż głębiej dociekające studja, długotrwałe choroby i wreszcie śmierć nie pozwoliły Marksowi dokończyć swego dzieła, tak że Engels musiał publikować oba te tomy z niewykończonych rękopisów, pozostawionych przez swego przyjaciela. Były to wyciągi, szkice, notatki, niekiedy całe harmonijnie zbudowane większe rozdziały; niekiedy zaś krótkie, ledwie zaznaczone uwagi, jakie badacz robi nieraz na własny użytek.
Okoliczności te sprawiły, że w dwuch ostatnich tomach Kapitału znaleźć można nietyle zakończone rozwiązania wszystkich najważniejszych zagadnień ekonomji politycznej, co raczej do pewnego stopnia wyliczenie tych zagadnień oraz ogólne wskazówki, w jakim kierunku należałoby poszukiwać tych rozwiązań. Jak cały światopogląd Marksa, tak samo i to dzieło nie jest jakąś biblją, dającą gotowe i raz na zawsze słuszne prawdy ostatniej instancji, lecz są niewyczerpanem źródłem podniet do dalszej pracy umysłowej, do dalszych poszukiwań i walk o prawdę.
Te same okoliczności tłumaczą, dlaczego i pod względem formy zewnętrznej i literackiego wykończenia tom drugi i trzeci są bardziej zaniedbane i nie skrzą się tak dowcipem, jak tom pierwszy. Jednak właśnie ze względu na zupełne lekceważenie formy i ześrodkowanie całej uwagi na samym logicznym biegu myśli, sprawiają one niejednemu czytelnikowi większą jeszcze rozkosz umysłową, niż tom pierwszy. Pod względem treści oba te tomy, choć nie są dotąd niestety uwzględnione w żadnej pracy popularyzatorskiej i dlatego pozostały nieznane szerszym masom uświadomionych robotników, są bardzo ważnem uzupełnieniem i rozwinięciem tomu pierwszego, tak że są nieodzownie potrzebne do należytego zrozumienia całego systemu.
W pierwszym tomie Marks zajmuje się kardynalnem pytaniem całej ekonomji społecznej: skąd pochodzi wzbogacanie się, gdzie jest źródło zysku? Przed wystąpieniem Marksa dawano na to dwojaką odpowiedź.
„Naukowi“ obrońcy najlepszego ze światów, na jakim wypadło nam żyć, ludzie, cieszący się nieraz pewnem zaufaniem nawet śród robotników, naprzykład Schulze-Delitzsch, usprawiedliwiali bogactwo kapitalistyczne