Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szy, zacząłem rozmyślać, w jaki sposób mam korzystać ze zdobytej samotności. Jakby naprzekór tym samotniczo-pustelniczym rozmyślaniom, przyszedł mi na myśl sąsiad, o którym mi opowiadała Nowakowa.
— A księdza tego, tego sąsiada widziałeś? — spytałem Mykołę.
— A czemużby nie? Widziałem — odrzekł hucał, krzywiąc się. — Prawdę powiedzieć, to niema się na co patrzeć — mówił dalej, spluwając nieznacznie — jakby dobry myśliwy dmuchnął, to sąsiad ten prochemby się rozsypał. Ot biedolactwo jakieś, cholernyk[1] taj tylko.
— A co on robi?
— Ta co ma robić? siedzi tam pod chałupą, na słońcu się grzeje i modlitwy jakieś szepce.
Zamilkłem na chwilę, myśląc znowu o moim przypadkowym sąsiedzie; nie mialem odwagi narzucać mu mego towarzystwa, a jednak pragnąłem go poznać. Mykoła patrząc mi w oczy, widocznie pomylił się w swoich przypuszezeniach i falszywie sobie wytłomaczył moje zadumanie.

— Pan się turbuje, że nie ma dziś co robić — rzekł z przychylną troskliwością — daremna turbacya, u nas w górach zawsze się jakaś zabawa znajdzie. Ze dwie godziny temu spotkałem Ilka Kunycza i Fomę Rabija i ci powiedzieli mi, że dziś wieczorem pójdą z łuczywem na pstrągi. Jeżeli pan zechce, to możemy iść razem z nimi, to i rybaby się złapała i popatrzyć się warto na to łowienie. Ho, ho! niema u nas na cały lacki brzeg sprawniejszych rybołowów, jak Ilko Kunycz i Foma Rabij. Oni sławni. Raz jednego lata był tu jakiś muchołapa[2] aż gdzieś z jakiegoś Krakowa, to on z naszym Fomą cały miesiąc po rzece łaził i po potokach górskich brodził i siła ryby ztąd wywiózł, tylko jej nie suszył, ani w occie

  1. Cholernykami nazywają huculi pacyentów, którzy przyjeżdżają w góry na kuracyę żętycą; jak podanie niesie, pierwszą cholerę w góry przynieśli tacy pacyenci.
  2. Muchołapa — tak lud huculski zowie przyrodnika.