Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nazajutrz po opisanych wypadkach, rzeczy przybrały groźniejszą postać: Rozesłane patrole dragońskie przyniosły wieści o szerzącym się buncie; o tem: że auły sąsiednie opuściły swe dawne stanowiska i umknęły w góry; jeden z podjazdów, który zapuścił się dalej w góry, nie wrócił zupełnie, a ludzie, którzy umknąć zdołali, przynieśli smutną wieść o zupełnem rozgromieniu tego oddziału przez przemagającą liczbę czerkieskich jeźdźców.
Wieczorem tego dnia, przed naszym domem rozległ się grzmot bębnów i oddział piechoty, wezwany z sąsiedniej fortyfikacyi, przedefilowawszy przed moim ojcem, rozłożył się obozem na sąsiednim placu. Gwar i hałas panował całą noc; u nas zgromadzeni oficerowie naradzali się nad sposobami, jakich użyć potrzeba do stłumienia rokoszu. Moja matka siedziała w drugim pokoju wzburzona i niespokojna; tego wieczora po raz pierwszy usłyszałem suchy, ostry kaszel, wydobywający się z jej piersi, oczy jej świeciły gorączkowo.
Mnie udało się wśliznąć do pokoju, gdzie oficerowie, pijąc herbatę i paląc papierosy, dysputowali zawzięcie. Ojciec siedział zadumany, podparłszy głowę na dłoniach; nic nie mówił, tylko nożem przesuwał okruszyny chleba, tworząc z nich dziwaczne jakieś floresy; czoło jego było sfałdowane, a w oczach dziwny jakiś niepokój z niesmakiem połączony. Kotłowski również milczał, złożywszy ręce na piersiach; oblicze jego suche i jakby uwędzone, nie zdradzało myśli nurtujących pod czaszka, ani uczuć drżących w sercu, tylko oczy duże, siwe, przybrały dziwny jakiś blask, świeciły jak klinga czerkieskiego jataganu; a z pod długiego, na dół zwisającego wąsa wyrywało się krótkie, siłą woli tłumione westchnienie.
Nagle mój ojciec wstał z miejsca i kłaniając się oficerom, rzekł:
— Teraz panów pożegnam. Jutro więc ze świtem w pochód! Okoliczności, które będą towarzyszyć naszej wyprawie, zdecydują o dalszem naszem postępowaniu. Daj Boże, żeby