Strona:PL Juliusz Zeyer - Na pograniczu obcych światów.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
216
Na pograniczu obcych światów.

koty potoku. Treść jej podać bardzo nie łatwo; rozumiałem pieśń, jak rozumiemy melodyę bez słów, i pamiętam dziwny ten śpiew tylko tak, jak pamiętamy pierzchły sen, którego wizye jeszcze przed wnętrznem naszem okiem wyraziście falują, ale materyalnem słowem z wielką trudnością zobrazować się dają. Spróbuję jednak oddać, według możności wszystko, co w wyroczny ten wieczór słyszałem, lub raczej czułem. Śpiew Chiomary brzmiał tedy mniej więcej tak:
„O ogrodzie bohatera Maelguna, jakiż pusty jesteś! Gdzie sława twoja? Gdzie godownicy, napełniający śmiechem i śpiewem twe sale? Biada! pochodnie gorejące przy godach Maelguna roznieciły stosy płomienne dla bohatera i jego gości! Popiół ich leci przez zwichrzone powietrze nad martwą równiną! O ogrodzie bohatera Maelguna, jakiżeś pusty! Nie pozostało z komnat twych nic, prócz wychłodłych kamieni wygasłego ogniska, pośród bujnej gęstwy traw i bodiaków! Stropem twym są czarne niebiosa nocne bez gwiazd, a przerażająca cisza śmierci mieszka w zwaliskach