Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niu Waszej Książęcej Mości o grożącem Mu niebezpieczeństwie i kazał mi pilnować się przed tym zdrajcą!
— Spotkałeś go?
— Tak. Gdyby odgadł misję moją, już bym nie żył.
— Jak umknąłeś mu?
— Rzuciłem się w wody Irtyszu!
— Jak dostałeś się do Irkucka.
— Dzięki wycieczce obrońców, którzy odparli oddział tatarski. Wmieszałem się pomiędzy nich, kiedy cofali się ku bramie miasta. Dałem się poznać i... jestem tu.
— Michale Strogow! dowiodłeś odwagi i gorliwości, o jakich nie zapomina się. Masz jakieś życzenie?
— Tylko jedno: bić się przy boku Wielkiego Księcia.
— Dobrze! Od dziś jesteś moim adjutantem. Zamieszkasz w pałacu.
— A jeżeli zjawi się przed Waszą Książęcą Mością Iwan Ogarew pod fałszywem nazwiskiem, jak zapowiada list?
— Zdemaskujemy go dzięki tobie, bo go znasz. Umrze pod knutem. Odejdź!
Ogarew odsalutował po wojskowemu — wyszedł.
Tak zdrajca wszedł pomyślnie w swą rolę. Korzystał z bezgranicznej ufności W. Księcia. Mieszkając w pałacu, znał wszystkie sekrety obrońcy. Dzierżył w w ręku klucz sytuacji. Nikt go nie znał — nie bał się tedy zdarcia maski. Przystąpił do wykonania czarnego dzieła. Rzecz nie cierpiała zwłoki — posiłkowe armje mogły zjawić się za dni sześć.
Obserwował prace obronne. Wciskał się między oficerów, żołnierzy, obywateli, którzy radzi byli słuchać bez końca opowieści jego fałszywych przygód. Próbował kłamliwemi wiadomościami zachwiać obrońców, ale spotykał w nich taką patrjotyczną nieugiętość,