Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pod Tomskiem, próbując odzyskać to miasto. Nie podołały temu, gdyż były zbyt nieliczne w stosunku do 250.000 żołnierzy połączonych chanatów, ale wstrzymały nieco pochód najeźdźców. W każdym razie Strogow widział, że wyprzedza Tatarów o dni kilka i nabrał nadziei, że do Irkucka, odległego jeszcze o 900 wiorst, dotrze przed poruszającym się wolniej obozem wrogów. W Krasnojarsku spodziewał się odsłonięciem swojej misji zyskać pomoc gubernatora, czyli pojazd.
Ale i Pigasow nie wyrzekał się dowiezienia Nadi do ojca — tak bardzo ujęła jego serce. Wzorowy urzędnik zamierzał zatrzymać się w Krasnojarsku, „o ile znajdzie tu miejsce telegrafisty.“ Gdyby tu okazał się zbytecznym, gotów był w poszukiwaniu pracy jechać do Udinska — a choćby, do samego Irkucka, czyli służyć Nadi i jej bratu swoją kibitką na podróż dalszą.
O godzinie siódmej wieczorem kibitka zatrzymała się. Na ciemnem niebie zarysowały się sylwety cerkwi.
— Gdzie jesteśmy, siostro? — spytał Strogow.
— O pół wiorsty od pierwszych domów — odparła.
— Dziw! Nie słyszę żadnego szumu.
— A ja nie widzę żadnego światła.
— Osobliwe miasto — mruknął zdziwiony Pigasow. Widocznie kładą się tu wcześnie spać.
Strogow rażony był złem przeczuciem.
— Czemu zatrzymaliśmy się? — zapytał.
— Obawiam się zbudzić mieszkańców — odparł Mikołaj.
Smagnął lekko konia. Pies zaszczekał parękroć. Wjechano wolno w główną ulicę.
Co za rozczarowanie! Krasnojarsk świecił pustką. Nie było ani jednego Ateńczyka w tych „Atenach północy“ według określenia podróżniczki pani de Bour-