Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i hart. Jeździec i koń już rozumieli się. Jakoby oboje mieli już jeden cel i wzajem sobie ufali.
Wypadało przecie pomyśleć znowu o jednonocnym odpoczynku. Strogow zabezpieczył przedewszystkiem koniowi wygody. Sam posilił się w skromnej oberży na skraju miasta, gdzie nie było tłoku ciekawskich. Potem rzucił się na łóżko w najętym pokoiku.
Ale mimo wysileń zasnąć nie mógł. Opadły go troski o towarzyszkę i matkę. Ważył rosnące od chwili zjawienia się Ogarewa na arenie wypadków niebezpieczeństwa swej misji. Ale pomimo bezsenności, kiedy dotykał rękoma cesarskiego listu, wstępowała weń otucha, bladły troski. Widział w nim cudowne lekarstwo na zło, które trapiło kraj rozdarty przez wojną. Pragnął mieć skrzydła ptaka, by przelecieć nad stepem, potęgę huraganu, przebiegającego w godziny setki wiorst... Gdy zdrzemnął się nad ranem, marzyło mu się, że szczęśliwy staje przed Wielkim Księciem, wręcza mu list i powiada: „Wasza Wysokość! — to od Jego Cesarskiej Mości!“
Nazajutrz, wyjechawszy o świcie, przemierzył w ciągu jednego dnia dwadzieścia cztery wiorsty (85 kilometrów) od Kamy do Ubińska. W tej okolicy ponownie odnalazł bagna Baraby, które nierozsądkiem było przebywać nocą, mimo węchu zmyślnego konia. Przenocował we wsi i wyruszył, czem świt, w podróż dalszą. Ale droga przedstawiała teraz wzmożone trudności. Po obfitych kilkudniowych deszczach znikła pod wodą. Bagna były chłonne i trzeba je było wymijać z wielką ostrożnością. Jedno z jezior, o nazwie Chińskiej Tchang, ciągnące się przeszło wiorst dwadzieścia, zasłużyło sobie na uwagę geografów. Zjawiły się przeszkody, które niecierpliwość Strogowa musiała brać w rachubę i godzić się z opóźnieniem. W każdym razie goniec rad był, że nie wziął kolasy. Nie przeszłaby