Strona:PL Juliusz Verne - Kurjer carski.pdf/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Strogow był małomówny. Rad byłby także pomarzyć. Nadja czarowała go swoję odwagą i hartem. Szczęśliwy był, iż znalazł sobie „taką doskonałą siostrę.“ Ale nie oddawał się pięknym snom. Było o czem pomyśleć. Zastanawiał się nad tem, czego dowiedział się o przebranym za cygana — Ogarewie. Ważył szanse wykonania swej misji w nowych, wikłających się okolicznościach.
Nie zatrzymywano się na nocleg. Spano w tarantasie śród drogi. Blount drzemał nawet w dzień i jakoby przez sen odpowiadał monosylabami na potok frazesów swego towarzysza podróży. Alcyda Jolivet. Czasem podczas zmiany koni i jamszczyków — nasza czwórka schodziła się przy stole w zajeździe pocztowym, aby posilić się przed dalszą drogą. Francuz starał się nadskakiwać Liwoniance, nie przekraczając granic, gdyż postrzegł łacno, że jakkolwiek uprzejma, myślami błądziła gdzieś daleko. Blount nie miał zwyczaju darzyć uwagą okazów kobiecego rodzaju. Gdy Jolivet zadał mu pytanie:
— Jak panu się podoba młoda Liwonianka?
— Która? — zdziwił się Blount.
— No, siostra Korpanowa!
— A to jest siostra?
— Może babka. Ile pan dajesz jej lat?
— Nie wiem. Nie byłem przy jej urodzeniu.
Drogą, na której spotykało się czasem poważne i surowe postaci tubylców, gnających swoje stada owiec i wielbłądów, w panicznej ucieczce przed Tatarami, a czasem nie widziało żywej duszy — ciągnęła się bezmierna pustynia — czworo podróżnych przybyło do Tulugujska, potem do Tiumeni, Jaluturowska, Nowo–Zaimska. Podczas krótkich przystanków dwaj korespondenci łowili chciwie wiadomości o przebiegu