Strona:PL Joseph Conrad - Wykolejeniec tom II.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

duszy? Jaki strach? Jakie pragnienie? Nie było to pragnienie jej ciała, jak w owych dniach kiedy się uśmiechał... Skąd mogła wiedzieć co się w nim dzieje?
Westchnienie dźwigające się z głębi serca popłynęło w świat przez rozchylone wargi Aissy. Westchnienie ciche, urywane, głębokie, pełne bólu i jęku, jak u tych co stoją wobec nieznanego — stoją w samotności, w zwątpieniu, wyzbyci z nadziei. Puściła włosy, które rozsypały się po jej plecach jak żałobny welon i nagle opadła u drzwi na podłogę. Objęła nogi splecionemi rękoma, złożyła głowę na podciągniętych kolanach i trwała bez ruchu pod spływającym kirem włosów. Zatopiła się w myślach o nim, o dniach przy strumieniu, o wszystkiem co było ich miłością i siedziała w pozie pełnej żałości, jak ci co opłakują umarłych — jak ci co czuwają przy zwłokach pogrążeni w żałobie.